Po przejrzeniu masy ofert na aledrogo, wybraliśmy odpowiedni sprzęt. Niestety okazało się, że sprzedawca oferował towar, którego nie miał na stanie, a ponieważ jestem osobą cierpliwą, czekałam na rozwiązanie tej sytuacji. Czekałam, czekałam, czekałam. Eskel też czekał.
W końcu po kilku miłych (naprawdę bez problemów się to odbyło) mailach odzyskałam pieniądze, a odpowiednie narzędzie pożyczyłam od Męża z pracy.
Eskel już zdrowy. Znów dopadł jakiegoś *potwora.
Jak myślicie, kto kogo trzyma? ;)
Mam wrażenie, że Leo nie jest zbyt zadowolony. Chyba sądził, że wszyscy się będą bać.
W końcu zaszył się w jakimś kątku i odmówił udziału w dalszej sesji.
Eskel dostał ubranko, żeby nie było, że inni mają, a on nie. Swoje własne. Asymetryczne. Kolorowe. Ciepłe.
Zupełnie nie w jego stylu :D
*potwór został uratowany z SH za "oszałamniającą" kwotę 2 zł NPL
Ja tam myślę, że Leo jest lwem ale salonowym ;)
OdpowiedzUsuńBardzo możliwe, bardzo. Wskazówką może być też to, że nie lubi wychodzić na dwór.
UsuńA to ci dopiero ... koteczek... Prawdziwie zwierzę dla młodego mężczyzny... Rewelacyjny ten lew... Trudno mu się dziwić, że się odąsał... przecież jest Królem... a nie... pluszowym misiem... ;D
OdpowiedzUsuńMilutki ten Leo.
OdpowiedzUsuńPiękny Leo! Miało lwisko szczęście, że trafiłaś do tego SH:)
OdpowiedzUsuńA co się działo z głową Eskiela??
Jak kupowałam, to wiedziałam, że głowa "się rusza". To nie jest oryginalne mocowanie ciałka. No i obruszała się do końca. Ale domowymi sposobami poprawiłam. Może nie odleci za szybko ;)
UsuńUff...
Usuńlew jest cudowny! I bardzo lubię ten typ pluszaków! Męże się czasem do czegoś przydają- nigdy nie wiadomo kiedy i po co =)
OdpowiedzUsuńGrunt, że głowa powróciła na ciałko!
Oni naprawdę słodko wyglądają razem. Pierwsze zdjęcie mnie rozbawiło, ale z prawdziwym lwem bym tego nie spróbowała :)
OdpowiedzUsuńEryka (Herbaciane Poddasze blog)