O szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny
I pluszcze jednaki, miarowy, niezmienny,
Dżdżu krople padają i tłuką w me okno...
Jęk szklany... płacz szklany... a szyby w mgle mokną
I światła szarego blask sączy się senny...
O szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny...
Ktoś dziś mnie opuścił w ten chmurny dzień słotny...
Kto? Nie wiem... Ktoś odszedł i jestem samotny...
Ktoś umarł... Kto? Próżno w pamięci swej grzebię...
Ktoś drogi... wszak byłem na jakimś pogrzebie...
Tak... Szczęście przyjść chciało, lecz mroków się zlękło.
Ktoś chciał mnie ukochać, lecz serce mu pękło,
Gdy poznał, że we mnie skrę roztlić chce próżno...
Przez ogród mój szatan szedł smutny śmiertelnie
I zmienił go w straszną, okropną pustelnię...
Z ponurym, na piersi zwieszonym szedł czołem
I kwiaty kwitnące przysypał popiołem,
Trawniki zarzucił bryłami kamienia
I posiał szał trwogi i śmierć przerażenia...
Aż, strwożon swym dziełem, brzemieniem ołowiu
Położył się na tym kamiennym pustkowiu,
By w piersi łkające przytłumić rozpacze,
I smutków potwornych płomienne łzy płacze...
fragmenty wiersza Leopolda Staffa - Deszcz jesienny
Mateczko z Bagien !!! Depresyjnie się zrobiło... :/
OdpowiedzUsuńTo piękny wiersz , a ja tak bardzo nie lubię mokrej jesiennej melancholii , chociaż zima jest jeszcze gorsza... :(
Lubię deszcz, ale zdecydowanie za oknem z perspektywy okna:)
OdpowiedzUsuńto wiersz, który "po swojemu" czasami nuciłam
OdpowiedzUsuńmej córci do snu - a z wierszy pana Staffa swego
czasu robiłam pracę łączącą me ilustracje do Jego
słów - może kiedyś wrócę do tego...